Oj tak - film tak wykręcony, że trudno wyobrazić sobie bardziej wykręcony, w końcówce może już nawet za bardzo, więc za to ucinam i daję 9/10.

pierwszy raz czeski film i napewno dzieki niemu nie ostatni:) 8/10

Pierwsza czeska komedia naprawdę na światowym poziomie! 10/10

Ja absolutnie odpadłem - w sensie pozytywnym oczywiście: odleciałem jak te orły z filmu... Totalne szaleństwo, jazda bez trzymanki, absolutna kwintesencja czeskiego poczucia humoru (oczywiście przefiltrowanego przez kino spod znaku Tarantino/Rodrigueza). Pewnie: za mądre to to nie było (najdelikatniej rzecz ujmując), ale wiadomo przecież, że to nie o to chodziło - to po prostu miała być bezkompromisowa czarna komedia. No i była, była!
A tak poza ogólnymi zachwytami - to powalił mnie na deski Ivan Trojan w scenie przemówienia na tym całym zebraniu tej jakiejś pojechanej loży. To było po prostu olśniewające, godne największych ról - takie kilka minut pisze historię kina! A ten efekt przechodzenia (prawie w jednym zdaniu) z czeskiego na niemiecki? No po prostu szaleństwo!
No i mój ulubiony tekst z filmu: "- Zsynchronizujmy zegarki. Będę tu za dwadzieścia minut. - Ale ja nie mam zegarka. - No dobra. To w takim razie będę za piętnaście minut." O mało się nie udławiłem kawałkiem utopenca z piwem, jak to usłyszałem... No, a jakby ktoś nie wiedział, co to są utopence, to niech koniecznie sobie wyszuka przepis i przysposobi przed następnym czeskim filmem (nie jest to potrawa wymagająca nie wiadomo jakich umiejętności i ingrediencji) - to naprawdę pomaga...

tekst o zegarkach doprowadził mnie do łez. i jeszcze "chciałbym cię przeprosić. ale nie mam za co." dawno nie śmiałam się przez cały film :D no i taaak ten wiec z pseudo-hitlerem, albo jak ondrej zdaje sobie sprawę, że trafił do domu gościa, któremu ukradł samochód i wybiega przez okno:> te sytuacje można by mnożyć.